Mateusz Kowalczyk
1 / 9
Herba Polonica
Herba Polonica w tłumaczeniu z łaciny oznacza „trawę polską”. Herba to też w tłumaczeniu ziele, używane wg. słownika SJP głównie na receptach. W slangu, trawa oraz ziele, oznaczająmarihuanę, inną dobrze nam znaną odmianę bogatą w THC, z którą konopie są najczęściej mylone. Jednym z celów mojego dyplomu, jest zdjęcie stygmatyzacji, jaką obrosły konopie, w pojęciu społecznym i kryminalnym.
Herba Polonica, to tez tytuł kwartalnika wydawanego od 1955 r. jedynego w kraju specjalistycznego czasopisma naukowego poświęconego postępowi w zakresie uprawy, hodowli, badań fitochemicznych, farmakologicznych i klinicznych roślin zielarskich; zamieszcza artykuły eksperymentalne i przeglądowe.
Historia konopi zatacza w Polsce koło, od rośliny powszechnie występującej, uprawianej i eksportowanej, poprzez nielegalny byt, wpisany do ustawy antynarkotykowej, przyrównany w ten sposób z zabójczym makiem, w latach 90 tych XX wieku. Szerokie zastosowanie konopi pozwala w przemyślę na konstruowanie z jej włókien ubrań, lin, a nawet części do niemieckich samochodów, a nawet klocków Lego. W medycynie, konopie przemysłowe stały się gadżetem, którym można nacierać się w formie olejków CBD i palić w postaci suszu. Mimo tak swobodnej dostępności na rynku, jej obecność w polskim prawie, nadal jest tematem tabu. Jak na ironie, lepiej nam znana inna odmiana konopi – powszechnie określana jako marihuana, sprowadza na jej posiadacza i użytkownika społeczną stygme narkomana i kontrolę policji.
Podczas pierwszego dnia, kiedy zamknięto Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, w Internecie ukazał dokument, pozwalający na złożenie wniosku o uprawękonopi przemysłowych dla osób prywatnych, nie posiadających działalności gospodarczych, nie będących rolnikami. To pismo wydał Kombinat Konopny, który jako stowarzyszenie, od 15 lat walczy o dostępność tej rośliny. Przez ostatnie miesiące ubiegałem się bezskutecznie o pozwolenie, dzwoniąc do urzędów w Warszawie. Część rozmów, które wtedy odbyłem stała się motywem do stworzenia pracy wideo - dokumentacji konopi, które trzeci rok z rzędu wysiały się, przyniesione prawdopodobnie przez ptactwo, w tym roku na jednym z warszawskich ogródków działkowych na Bielanach, prywatnie należących do mojej rodziny. Niechciany kłopot – sprawa, w której nadal poszukuje rozwiązania, toczy się dalej swoimżyciem, przesyłana dalej przez same urzędy, o czym byłem informowany lakonicznie, drogą mailową. W związku z ciągnącymi się miesiącami problemami, zająłem się poszukiwaniem alternatywnej formy wyrazu - działania performatywnego w przestrzeni publicznej. Rezultatem tego są dwie kolejne części dyplomu – kostium, oraz cztery osobne wideo, rejestracja performance do kamerowego. Zaprojektowany przeze mnie i uszyty strój powstał na bazie kombinezonu przeznaczonego do użytku w czasie zagrożenia epidemiologicznego. Uszyty został z worków jutowych oraz naturalnych bawełnianych nici – w ten sposób, ograniczyłem przy tej pracy użycie materiałów sztucznych do zera. We współpracy z rolnikiem, posiadającym 1,5 roku temu swoje pole uprawne konopi, zakupiłem odpowiednią ilość suszu konopnego (około 9kg), którą naszyłem w całości na kombinezon. W przygotowanym stroju wykonałem performance w czterech lokalizacjach w Warszawie – na łące, przy Bunkrze Anielewicza, przed wejściem głównym Pałacu Kultury i Nauki, przy Zamku Ujazdowskim, oraz na Kopcu Moczydłowskim.
Symboliczny gest, medytacyjnego i powolnie wykonywanych okrążeń, a przede wszystkim otrząsania się z suszu konopnego, odnosi się do wysiewania ruchem ciała nasion, w miejscach szczególnych zarówno pod kątem społecznym jak i historycznym, odnoszącym się do przeszłości, tego co leży pod naszymi stopami w Warszawie, jak i odniesień do współczesnego respektowania wolności społeczeństwa. Wybrane do nagrań cztery lokalizacje, symbolizują kierunki świata - otwartość na to co przynosi każdy z kierunków, jak również chęć wysiewania bez granic.